Dostałem maila na święta od Wizzair'a: fakturę elektroniczną mi przysłali. Po miesiącu. Łaskawcy. W sumie to ta faktura do niczego mi nie jest potrzebna, i nawet jej nie zamawiałem więc ta nadgorliwość mnie trochę zdziwiła, ale jak się wczytałem w treść maila to zdziwiłem się jeszcze bardziej. Otóż stoi tam ja byk napisane, że do wysłania takiej faktury zabezpieczonej elektronicznym podpisem zobowiązują ich węgierskie przepisy. Może mi ktoś wyjaśnić jak to się stało iż Madziary, którzy zmieniają rządy częściej niż my, dorobili się nie tylko kompletnego ale również działającego ustawodawstwa w tym względzie? Gdy tymczasem w Polsce od czasu podpisania ustawy przez Kwaśniewskiego o e-podpisie mało kto słyszał, a faktury elektroniczne owszem są jak najbardziej wystawiane tyle, że na nie wiele się zdadzą bo urząd skarbowy i tak zawsze wymaga dokumentu na papierze. I w ten prosty sposób znowu daliśmy się wyprzedzić w kolejnej sprawie. Ale za to będziemy mieli kościół Opatrzności Bożej. I chyba w przyszłości tylko to nam pomoże.
A skoro już jesteśmy przy samolotach, to w końcu miałem tu opisywać jak radzę sobie z Socratesem w Vigo. Więc jeśli chodzi o transport to poradziłem sobie tak:
Katowice - Frankfurt Hahn 06.00-07.45 Wizzair
Frankfurt Hahn - Santiago de Compostela 10.10-12-40 Ryanair
Czasu na przesiadkę niby dużo, ale jak doliczymy 40 min przed lotem jakie trzeba zgłosić się na check in, to zostaje 1h45min na wyjście z samolotu, odprawę i odebranie bagażu i dotarcie do bramek Ryanair'a. Jeśli się pojawi jakieś opóźnienie to trzeba będzie szybko przebierać nóżkami żeby się nie zostać w pół drogi:) A dalej z Santiago do Vigo podróż pociągiem to już bezstresowa powinna być. Tyle że kosztować będzie pewnie tyle co ten przelot.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
ciekawe co on bedzie robic przez 1h 45 na tym lotnisku?? bardzo ciekawe...
ciekawe co on zamierza robic przez 1h45??!! bardzo ciekawe...
Prześlij komentarz