środa, 31 stycznia 2007

Wygląda na to, iż jest to mój ostatni post z kraju nad Wisłą. Ostatnie 2 dni upłynęły pod znakiem pakowania i walki z nadwagą. Nadwagą walizki
żeby nie było wątpliwości. No i chyba przygotowania można uznać za zakończone.
Choć na pewno zapomniałem kilka ważnych rzeczy, w tej chwili jest mi to zupełnie obojętne.
A swoją drogą to rozumiem Busha i jego ekipe. Należy ścigać terrorystów
i wykańczać na miejscu! Bez sądu! Przez te ich idiotyczne próby zamachów
nie mogę na pokład wnieść nic do picia, a wszystkie kosmetyki muszę mieć w bagażu głównym. Nie żebym nie mógł się 2 godziny obejść bez kosmetyków,
ale dzięki przełożeniu ich do bagażu podręcznego zapłaciłbym nieco mniej za nadbagaż. A tak jestem co najmniej 8 euro w plecy.
Do kogo mam napisać żeby doliczyli to do kosztów wojny z terroryzmem?

Brak komentarzy: