niedziela, 27 maja 2007

Pontevedra

Pontevedra jest stolicą prowincji o tej samej nazwie. Prowincja to jest... hmm... coś jak powiat ale większe ponieważ Hiszpania jest podzielnona na 17 wspólnot autonomicznych (Comunidades Autónomas) i 2 miasta autonomiczne.
Te z kolei są podzielone na 52 prowincje. czyli wychodziłoby, że prowincja
to coś jakby nasz powiat. Ale ze względu na mniejszą liczbę mają one dużo większe rozmiary, a ponadto Hiszpania jest państwem mocno zdecentralizowanym więc też wspólnoty autonomiczne i prowincje mają większą swobodę.
Czyli mogę powiedzieć, że znajduję się w mieście Vigo, prowincji Pontevedra, wspólnota autonomiczna (Boże ale to beznadziejnie brzmi Hiszpanie mówią
po prostu autnoma) Galicja.
Na marginesie należy dodać, że wielu mieszkańcom Vigo bardzo się nie podoba, że to Pontevedra jest stolicą prowincji choć jest w sumie małym miasteczkiem i Vigo jest o wiele większe i bardziej rozwinięte. Ale cóż tak chciała historia. Koniec lania wody czas na zdjęcia:)

Rynek starego miasta







Klimatyczna starówka









A to miejscowy targ wybudowany zaraz przy starówce w podobnym stylu. Jak dla mnie połączenie sprzedaży kwiatów z owocami morza i rybami jest dość oryginalne. A zapach to już zupełnie wyjątkowy. Zdjęcia robiłem na wdechu:)







Zdjęcia te zrobiłem 3 dni przed Wielkanocą. Tak to są pomarańcze. Nie, niestety są niejadalne.



Typowo hiszpańskie podejście do bezpieczeństwa mieszkańców i jakości infrastruktury energetycznej. Kable wszędzie i licznik wiszący na kablu.



A tutaj jedyna w Galicji Plaza de toros. Niestety Corrida de toros odbywa się bodajże tylko w Lipcu, więc nie bedę miał szansy się wybrać.





Na koniec wycieczki kawa przy dobrej muzyce z lokalnymi elitami.

wtorek, 1 maja 2007

Po co się kształcić na inżyniera

Siedzę sobie w domu i tak w pewnym momencie stwierdziłem, że najwyższy czas byłoby zrobić sobie jakiś obiad. No więc udałem się do kuchni - patelnie na kuchenkę (elektryczną), palnik podkręciłem na maksa i oliwa się grzeje ja w międzyczasie sobie pokroiłem cebulkę, wrzucam na oliwę - zero reakcji. Hmmm... jeszcze sie nie zagrzała? Cóż poczekamy. W międzyczasie nastawiłem sobie wodę na makaron a cebula ciągle bez reakcji na gorącą oliwę. Podnoszę patelnię, a płyta zamiast się ładnie na czerwono świecić ciemna jak tabaka w rogu. Kręcę pokrętłami i nic. Z ciekawości sprawdzam czy sie zapali światło w piekarniku ale nie - ciemno jak u murzyna w... kieszeni.
Jako, że już kiedyś udało mi się wywalić korki po włączeniu całego sprzętu elektrycznego jaki mamy w salonie i kuchni, pomyślałem że teraz jest to samo. Idę do tablicy z korkami i już z daleka widzę że jeden jest w pozycji "off" Dumny z własnej inteligencji przełączam na "on" - w efekcie wywaliło główny przy okazji gasząc światła. Przełączyłem główny to wywaliło ten od kuchenki. Postrzelałem sobie tak nimi jeszcze parę razy i musiałem sie uznać za pokonanego. Zrobiłem sobie sandwicze bo oczywiście w gniazdkach prąd był.
Po paru godzinach wrócili moi współlokatorzy to się z Kike podzieliłem radosną nowiną. Poszedł do korków i za chwile zgasło światło:) Wrócił zagadał coś w Gallego do Juana ten poszedł do korków wrócił i włączył kuchenkę - działa!
- Jak to zrobiłeś?
- Jestem inżynierem.

Szkoda że w międzyczasie wywaliłem tę cebulkę.

A Coruña - ciąg dalszy

W dniu dzisiejszym ciąg dalszy zdjęć z wycieczki do A Coruña. Sama nazwa według legendy zapisanej w Kronikach króla Alfonsa X, znanego również jako Alfons Mądry, ma pochodzić od kobiety, która zwała się Cruña, i jako pierwsza zamieszkała te ziemie po oswobodzeniu ich z pod ucisku Tytana Geriona.

Sama A Coruña jest położona bardzo ładnie nad samym morzem i ma plaże w centrum miasta.





Ale jak to mówią, nie ma nic za darmo - miasto jest zupełnie nieosłonięte niczym od strony oceanu i wieje tam praktycznie bez przerwy. Dlatego też dużo starych domów ma oszklone galerie, które zabezpieczają mieszkania od podmuchów wiatru, ich użycie wynika również z faktu iż w przeszłości A Coruña była centrum produkcji szkła, więc było ono w mieście relatywnie tanie.



A poniżej Ratusz i rynek





I pare zdjęć ze starówki













W sumie bardzo ładne miasto w sam raz na jednodniową wycieczkę.
W następnym odcinku moja prywatna wycieczka do Pontevedry